Nasza podróż do Poznania stanęła pod znakiem zapytania kiedy o 8:30 okazało się, że nie czekam na centralnym, tylko w swoim łóżku . Zaspaliśmy z ciocią jak nie my, bo dzień wcześniej Jakub Śleczka spił mnie na Cyplu, a ciotka chyba sama się załatwiła wódeczką. Wybaczyliśmy sobie jednak w 3 minuty i ruszyliśmy z mikro opóźnieniem. Ogólnie droga była zajebista, gadaliśmy sobie o ciekawych rzeczach, na Orlenie kupiłem kartkę 3D z kosmonautą, a kac wypłukiwany małą czarną ze stacji, powoli ustępował.
To ta kartka powyżej. Łukasz Ziętek kupił sobie też taką z rakietą i trochę mu zazdroszczę. Nie chcę hodować w sobie jednak negatywnych uczuć i już się z tym pogodziłem :) Dojechaliśmy 15 minut przed czasem i zameldowaliśmy się w hotelu. Moją uwagę zwróciła Pani recepcjonistka. Później starałem się ją namówić na różne świńskie rzeczy, ale chyba miała chłopaka albo po prostu taka nie jest. Blog jej się bardzo spodobał i fajnie się rumieniła, ale to chyba nie był ten moment.
O 14ej zaczęły się warsztaty, był konkurs, ludzie wygrali w sumie 6000PLN i było extra. Przyszły naprawdę ładne dziewczyny, mało kwadratowych głów i praktycznie zero lamusów. Tomek Lazar pokazał swoje instaxy, Łukasz Ziętek też, Filipa Ćwika niestety nie było, ale obejrzeliśmy i jego instaxy. Wszystkie 3 projekty miały być inspiracją i pokazem możliwości instaxa na trzech totalnie różnych przestrzeniach. A tak w ogóle jeśli chcecie wpaść 25ego maja do Krakowa to powtarzamy tę akcję w klubie SHINE o 14ej ---> zapisy poprzez maila na info@fujifilm.pl a wieczorem w tym samym miejscu będzie rownie dobra najebka :)
Chlanie zaczęliśmy z lekkim opóźnieniem, bo niezbędna była regeneracja po piątku.
W klubie Czekolada ugościli nas naprawdę pięknie, kelnerki miały na sobie koszulki LIESTYLE. polewały wódeczkę i byly super miłe. Kochane dziewczęta :* Jedna mi się nawet śniła i nie był to sen o spacerach.
Jak już sobie siadłem w viproomie i zacząłem polewać - kolorki mi wróciły.
Te bardziej nieśmiałe pokazywały jedynie swoje nogi, ale oczy im się świeciły grzesznie. Ja jednak TAKI nie jestem i nie namawiam więcej niż 5 razy :)
Po pierwszym hat-tricku nieco się uspokoiłem, bo minęła zaledwie godzinka, a klub był napchany na full. Statystycznie rzecz ujmując można było kusić los do rana - tak też uczyniłem.
Barman mi lał, a ja niosłem dziewczynom, a one robiły te kocie ruchy i stopniowo zaczęły naprawdę szeroko się do mnie uśmiechać.
Później lał inny barman, ale chyba wszedłem nie tu gdzie trzeba z tymi kieliszkami :)
Aż mi się przypomnial filmik z jutuba o babce, która była rozpięta i było jej z tym źle, a rzecz działa się na wieży.
Po kilkunastu takich usłyszałem: BASTA! ale byl to tylko żart i piliśmy dalej. Mój 6 zmysł zaalarmował mnie, że na parkiecie pojawiły się nowe spódniczki. Poszedłem tańczyć, ale to była tylko zasłona dymna. Tak naprawdę poszedłem polować :)
Grał nam MENTALCUT i robił to dobrze. Chociaż nie jest typem ADHD to i tak dał się namówić na parę szybkich żołądkowych i tańce za djką.
Te dwie były słodkie, ale wstydliwe, towarzystwo w środku mega rozbrykane i nawet odbyliśmy bitwę taneczną, w której chyba nikt nie wygrał, bo nikt z nas do końca nie umiał tańczyć. Na trzecim zdjęciu tajemniczy Łukasz Z., który okazał się mega typem i pozdrawiam Go serdecznie.
Te panie mnie rozczulały, ale miałem wrażenie, że są z chłopakami szerokości mojej szafy i raczej staralem się hamować. Dwie z pięciu kochałbym szczerze. Pozostałe trzy max odprowadziłbym na przystanek. Wszystkie miały komplet zębów i włosy im pachniały więc i tak w klasyfikacji klubowej dość wysoko.
Z tymi dwoma popijałem wódkę, chyba dużo wódki...
Z tymi chyba nic nie piłem, ale chyba ubranie je piło. Opowiadały dowcipy, a ja fotografowałem miejsca ugryzień przez komary. Chwaliły się, że sporo kajakują i takie tam.
To chyba w moim hotelu. Myślalem, że pomyliłem pokoje, ale fakty temu przeczą. Chciała zobaczyć jak to jest leżeć na egipskiej bawełnie. Tłumaczylem jej, że to polskie kołdry, a poszewki z Chin, ale ona wiedziała swoje. Poleżała sobie z 10 minut i poszla dalej w melanż.
Wróciłem do klubu, a tam znowu to samo - muzyka, wódka, dziewczyny i Instaxy - czyli wszystko co najlepsze! :)
Jutro opowiem Wam co działo się w niedzielę, bo było równie dobrze :)
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.