W MONO był komplet. Dawno nie widziałem tylu zajawkowiczów jednocześnie. Dziewczyny fajnie się uśmiechały i w ogóle reprezentowały wysoki poziom wizualny, a chłopcy stawiali mi wódeczkę i liczyli na rady jak to się robi. Kocham życie, ale nie wiem jak to się robi! Żałuję, że nie polazłem za taką jedną, co jej Kocurr polewał, bo była ładna i miała potencjał frontowy. Biała bluzka - tyle pamiętam. 60% szans, że kochałbym.
Tu fotografuję tłum. Po prawej widać ewidentną chęć wklejki na zdjecie. Udało się! Dwie osoby na tym zdjęciu udają, że się nie bawią - to tylko prowokacja. Zaraz po fleszu zaczęli tańczyć. Jeden z nich pokazywał język na znak, że mu się udało.
I tak sobie gramy czasami i jest super. Gadamy o kształtach i rozmiarach. Zdarza mi się zapytać o krój, materiał, te sprawy jak już ciuchy leżą obok... żeby nie było, że tylko na cycki przyszedłem. Umiem i lubię słuchać dziewczyn. Najlepiej mi to wychodzi kiedy są nago :)
Koleżanku numer trzy. Miała takie zgrabne garścióweczki i super sprężystą pupę, że powinna rano otwierać okno i drzeć japę na znak, że się tym jara. Przechodnie powinni bić brawo. Później ukłon, kurtyna i powrót do rzeczywistości. Odznaczyłem ją medalem liestyle* na lewym pośladku. Niech ma! Niech jej klej służy i trzyma się do kolejnego spotkania.
Pasowanie na rycerza.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.