Pewnie myślicie, że spotkałem tę dziewczynę w przymierzalni jak się akurat przebierała i tak po prostu mnie wpuściła... Tak właśnie było! Drzwi były lekko niedomknięte, więc pomyślałem, że to wolna kabina i spokojnie zmierzę spodnie. Ku obustronnemu zaskoczeniu - myliłem się. Jakaż to była cudowna pomyłka.
Dziewczyna była bardo spokojna, nie piszczała, nie krzyczała, nie machała rękami. Po prostu odwróciła się do mnie i zapytała czy mam zamiar wejść czy wyjść, bo stoję jak Sokół ( w odpowiedzi na moje podniesione brwi dodała radiowym głosem: że tak powiem - w przejściu). Nawet nie zdążyłem dobrze pomyśleć, nogi wyrwały same do przodu. Instynkt dał o sobie znać. Kompas wskazywał północ - to był jedyny słuszny kierunek działań. Miała poczucie humoru, była półnaga i zapraszała mnie dośrodka - Hattrick!
Zapytała czy nie pomógłbym jej przy wyborze sukienki, bo nie może się zdecydować, a nie chce głupio wydać pieniędzy. Odpowiedziałem jej, że postaram się jak umiem najlepiej, ale czy jej nie przeszkadza to, że się właściwie nie znamy i w ogóle. Odłożyła swetek, którym zasłaniała piersi i zaczęła wsuwać się w jedną z trzech wiszących na wieszakach sukienek.
Miała takie fajne piersiątka: lekko zadarte, jędrne, młode. Zapytałem co to za okazja. Powiedziała, że studniówka. Zapytałem czy ma już 18 lat, a ona mi na to, że ma nawet 20, bo 2 razy nie zdała. Nie drążyłem dalej tematu edukacji, bo ani to czas ani miejsce.
Pochwaliła moją bluzę z syrenką na co ja w kilku zwięzłych zdaniach wyjaśniłem jej co ta bluza ma wspólnego ze mną i dlaczego na mojej szyi dynda niepozorny aparacik na klisze. Była zachwycona ideą nieskrempowanej nagości utrwalonej na negatywie. Nie chciałem żeby pozowała. Podobała mi się bardziej kiedy mogłem rejestrować jej przebieranki nie ingerując w ten proces. Nie potrafię ocenić komu było przyjemniej, ale jeżeli było równie fajne dla obydu stron to chyba zrobiliśmy coś dobrego. Ostatecznie wybrała taką śmieszną sukienkę z baskinką, chociaż to już chyba niemodne, ale pies to jebał - wyglądała w niej zjawiskowo. Zapytałem czy odwiedzi mnie kiedyś w Warszawie. Obiecała, że jak tylko zrobi się ciepło odwiedzi wujaszka, a wtedy będę mógł pstrykać aż mi okulary zaparują. Wiedziałem, że rozwiniemy tę znajomość w pięknym stylu. Oby do lata!
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.