Zaczęło się niewinnie. Zamieniłem się z jakimś chłopem - wódkę za rower. Rzecz działa się pod sklepem. Był zamknięty. Było warto.
W metrze spotkałem ludzi, którzy suszyli przemoknięte buty na dywanie. Bardzo sympatyczna gromadka. W międzyczasie przyszedł jakiś facet i zabrał im ten dywan. Silny był i oczy mu się świeciły!
Szkoda mi ich było. Oddałem im swoją wódkę, ale najpierw postanowili skończyć swoją. Dziewczyny nawet nie chciały popijać. Ten dywan znaczył wiele. Dobrze chłonął wilgoć i miał kozacki wzór. Teraz już się takich nie spotyka...
Przyszedłem do Powiększenia, bo to w końcu nasza impreza - LIESTYLE* x FLIRTINI. Chłopaki najpierw grali synchronicznie, a później już nie. Pogubili się, bo jakaś dziewczyna w pierwszym rzędzie głośno sapała do bitu i jak powiedział Janek, to nie było to.
To sapanie wydało mi się straszliwie podejrzane. Zaproponowałem pomoc. Ona mi pokazała gdzie kłuje. Jak wujek wymasował to od razu rumieńce wróciły i przestała przypominać Lorda Vadera. Uprzejmościom nie było końca. Takie lubię :)
Jej koleżanka zobaczyła, że mój gabinet za kotarką na didżejce jest otwarty więc ustawiła się w kolejce, ale to badanie było czysto profilaktyczne :)
Ludzie z metra też przyszli odreagować. Dziewczyna w żółtym swetrze była nadpobudliwa, dopiero później ogarnąłem, że to ciocia liestyle* :D
Ten po prawej to Mentos. Zawsze jak robię samojebkę to mi włazi w kadr. On twierdzi, że to jego aparat i mu się należy. Tłum po lewej skandował SA-MO-JEB-KA! Wyszło dobrze. Piszczeli po pierwszym fleszu :)
Tańce, dziewczyny, te sprawy. Tłum był ogromny, ale mili ludzie i wszyscy zadowoleni. Nauczyłem się kilku nowych ruchów. Ćwiczę do następnej imprezy 8 marca :D
Dziewczyna zamawiała latte, dostała 3 cytrynówki i zapałki. Lubię ten klub.
Człowiek orkiestra.
Od lewej: facet w paski, baba w kratkę, niesie wodę w 2 wiadrach z kijem na plecach, zerka i pije nosem, dzwoni.
TAAAAAAKIE NOGI!
Znowu tańczą i pysznie się bawią w rytm białych i czarnych.
Tę dziewczynę poznałem przy wejściu. Przymarzła do butelki. Przedstawiła mi się na migi. Ładna była, ale niebardzo mogliśmy pogadać.
Jutro kolejne zdjęcia. Tymczasem lecę odwiedzić koleżankę. Piona!
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.