Znalazłem w kieszeni kurtki trochę INSTAXÓW z imprezy KMAGA w lubelskim DOMU KULTURY. W związku z tym przypomniało mi się jeszcze kilka wątków tej niezapomnianej, czerwcowej nocy.
Jędrek ->Pędrek ->Pendrajw a.k.a. Kovvalsky. Zaciągnął mnie do Maca o 3 nad ranem i kazał mi jeść krewetki. Poncz wódkowo-piwny stacjonujący w moim brzuszku nie wytrzymał towarzystwa owoców morza. Za koziołkiem vis-a-vis Domu Kultury żałowałem, że z nim poszedłem jeść. Jędrek od 21szej funkcjonuje zazwyczaj na STAND-BY'u - przyjmuje tylko wybrane bodźce. Mina którą widzicie powyżej, jedna z dwóch w jego repertuarze, to uśmiech. Czasami się jeszcze dziwi i wtedy brwi podnoszą się tworząc typowy, góralski dach.
Disco inferno czyli Miki za sterami. Jak zwykle depesze na pierwszy ogień i jak zwykle wianuszek adoratorek. Gdyby nawet bardzo chciał to i tak nie da rady być chłopakiem ich wszystkich więc zainteresowane muszą zadowolić się skakaniem do bitu.
Po prawej na dole Pan Nahorny - król matematyki - zawsze znajdzie sobie dwie przyprostokątne.
Wódka lała się strumieniami, a Pączuś Tyczyński kurka nie zakręcał. Dziewczyny ściągały bluzki i wymieniały się z chłopakami - jak po meczu. Tyle tylko, że oni nie oddawali bluzek tylko czas. To nawet chyba cenniejsze niż złoto.
Daszek Kovvalsky uczyl ciocię robić legiunię, a za djką przybywało płci pięknej.
MIK. na mikrofonie, w głowie się nie mieści - polać wódki, z dziewczynami się popieścić. Ten follow-up'owy czterowers ( tu pisany ciurkiem) nie schodził z naszych ust i był przewodnim hasłem wieczoru. Łaskotaliśmy dziewczyny, a one śmiały się aż im staniki spadały :)
Koleżka z księżycem na twarzy to ja. Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na video, które było kręcone tej nocy. Niespodziewanie pojawił się tort z okazji moich 30ych urodzin oraz wspaniały prezent. Postaram się jak najszybciej pokazać Wam co i jak :D
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.