Nie jest tajemnicą, że dostałem od Desperadosa wejściówki dla swoich ziomeczków oraz kilka sztuk do rozdania Wam. Dzisiaj znowu będą do zgarnięcia TUTAJ
Nie byłbym sobą gdybym na fali oczekiwania na The Wildest Night Party nie popstrykał sobie cycuszków! Lubię wyzwania więc postanowiłem utrudnić sobie nieco, znany mi już dobrze, proceder i zagrać tym razem w butelkę. Stawką był biuścik więc grałem wysoko! Była środa, spodziewałem się wizyty uroczej blondynki. Pojawiła się punktualnie. W powietrzu wisiało coś dobrego. Uwielbiam takie wieczory...
Jedno sączyłem, drugim graliśmy. To rozgrywane było pite w oczekiwaniu na koleżankę więc podczas gry było już puste. Brzmi zawile, ale wszystko widać na zdjęciu.
Zakręcilem jak tylko zdjęła buty i przestąpiła próg mojego salonu. Nie było na co czekać. Kiedy szyjka zwalniała już znacząco, ona dopiero siadała pytając jednocześnie co to za gra.
Los nie był dla Niej litościwy, ale nie wyglądała też na szczególnie rozczarowaną zaistniałą sytuacją. Może nie świeciły jej się oczy jak dziadowi na suchary, ale bez większego zastanowienia zapytała: góra czy dół? To uspokoiło mnie, bo wiedziałem, że spędzam czas w odpowiednim towarzystwie, a karty historii czekają na takie akcje.
Jej zdrowie! Niech Jej Bozia w cyckach wynagrodzi i nie kara celulitem!
W drugiej turze postanowiła sama zakręcić butelką w obawie o wała, którego rzekomo kręciłem.
Wypadło na Nią, a trzecia tura przyniosła podobny rezultat. Nie miała wyjścia, ale bardzo zwinnie wyskoczyła ze stanika i zapytała czy gramy dalej. Zamilkłem, bo nie spodziewałem się, że aż tak się rozkręci...
Chwyciła dwie butelki pytając gdzie browar. Nie przygotowałem się odpowiednio. Jak mawiają gorale: bez piwa nic nie będzie. Także poszedłem do sklepu w jednym bucie i bez kurtki, ale co wydarzīlo się później opowiem Wam jutro...
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.