Mili ludzie z Władysławowa zaprosili wujaszka na imprezę 19 lipca w Solar beach bar - więc pojechałem. "Korek"był najczęściej wypowiadanym słowem na trasie , może jeszcze w parze ze słowem "kurwa" i "jebany. Apogeum złości wypadło na okolicę obwodnicy trójmiejskiej, a później już po prostu nie było siły żeby kląć. Z Warszawy zajęło nam to ze dwa razy za długo, ale byliśmy też na rosołku, bo poprzedni wieczór u ziomeczka lekko wymknął się spod kontroli. Dowodem na to był mój balkonowy kosz na śmieci lekko zbeszczeszczony jeśli wiesz co mam na myśli. Po drodze mijałem dziewczyny w dużych czarnych autach, ewidentnie zbyt seksowne na plażę, ale zbyt próżne na zwykłe przyjemności takie jak pomachanie ludziom w chujowszym samochodzie albo jeden, kurwa, szczery uśmiech. Nic, tylko ciemne oksy i te piękne buzie, do których mam słabość. Reprezentowały zajebistość na siedzeniu pasażera i wtedy właśnie miałem taki mikro przebłysk chorej fantazji. Chciałem być ich fotelem, a moje ręce byłyby pasami bezpieczeństwa. Robiłbym z nimi trasy po całej Polsce i nie narzekałbym na wertepach ani, ani trochę. Przytrzymywałbym lusterko żeby mogły sobie poprawić makeup. Nawet strzelałbym z placka partnerów łapiących je chamsko za udo. Full poświęcenie. Dziewczyny są tego warte. Mniejsza z tym. Ważne jest to, że w Redzie byl ładny kwietnik z napisem REDA i w Warszawie takich nie ma, bo w sumie po co kwietniki z napisem REDA w Warszawie?! Wcześniej jechaliśmy przez Ostródę - stolicę szaberek - i postanowiłem, że kiedyś muszę to wypróbować. Więcej nic ciekawego nie było. Po prostu droga i plany w głowie.
Na miejscu powitał nas uśmiechnięty manager z pyszną wódeczką arbuzową i było już tylko lepiej z minuty na minutę. Dj Sajlo grał dobre mashupy i jak poprosiłem o ATCQ to też mi włączył, choć wiem, że każdy Dj wkurwia się jak się go męczy o włączenie czegoś. Wpadła też piękna Nadia i mój ziomek Duszek. Zobaczycie to i tak na filmie, który się aktualnie montuje, ale jak to z montażem bywa - trochę mintujemy i trochę chlejemy więc jeszcze trochę to potrwa :D
Nie ma co bić piany, że było fajnie, że ludzie podchodzili i uśmiechali się życzliwie, robili sobie ze mną zdjęcia jakbym był Myszką Miki (Mickey?), a nie jestem. Nie będę mówił też o roztańczonych dziewczynach i chlopakach wykonujących modne ruchy na parkiecie. Nie powinienem też wspominać o jednej w rocherunach, do której zapomniałem podbić, bo poszła do ubikacji, a ja zagapiłem się na inną. ( Jeśli to czytasz to trochę Cię kocham tak na pierwszy rzut oka). Po prostu skupię się na konkretach.
W klubie poznałem Basię - trochę popiliśmy i skończyło się jak zwykle czyli trochę na golasa. Demontaż jej garderoby nie był jakoś specjalnie trudny lub drażliwy. Właściwie to była to dla mnie mini retrospekcja młodzieńczych wypadów nad morze, kiedy jeszcze nie byłem wujaszkiem, ale już wiedziałem co chcę w życiu robić.
Nie wiem skąd, ale mieliśmy jeszcze butelkę Prosecco i sporo siły żeby rozpierdalać fale nogami i głowami i czym tylko się jeszcze dało. Nie kręciłem śmigłem w euforii jak zwykłem kręcić nad jeziorami. Morze to morze i z nim nie ma żartów. Także sam bylem tylko topless :D ale i tak bylo super. Strzelałem zdjęcia jak jakiś debil. Jedno za drugim, ale to co miałem przed oczami było takie ładne, że nie mogłem się powstrzymać. Zazwyczaj naciskam spust migawki rozsądnie, a tym razem leciałem jak z pepeszy. Jakbym walił mentalnego konia. Wrażenia estetyczne zawsze mi mącą w bani.
Jutro dorzucę więcej materiałów więc jak tylko wstaniecie sprawdźcie czy to już czy jeszcze nie. Adieu mordeczki i pamiętajcie - cycki są najważniejsze!
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.