To było wczoraj albo przedwczoraj. Ciężko powiedzieć, bo sypiam w dzień i mi się trochę wszystko myli. Stałem sobie przy oknie i patrzyłem na Warszawę. Jak to na osiedlach bywa, mój blok nie był jedynym w okolicy. Czasami zerkam na konkretne okna, ludzka ciekawość. Na 3 piętrze stała kobieta. Też patrzyła co się dzieje na podwórku. Raczej nie jakaś społeczniara czy słoneczny patrol osiedlowy, bo to zwykle domena parteru. Odległość była spora, ale ewidentnie zauważyliśmy się wzajemnie. Przynajmniej tak mi się wydawało. Zapomniałem, że na moim balkonie stoi wielki neon z napisem LIESTYLE*. Być może to przyciągnęło jej uwagę. Mogło, bo świeciło w rytmie 1-1-2 przez całą noc. Nie byłem pewien, ale wmawiałem sobie, że chyba nie ma bluzki, ale może firanka mnie zmyliła. Co więcej pomachała do mnie. Odmachałem jej. Odeszła na moment. Po chwili trzymała kartkę A3 z numerem swojego mieszkania i napisem LIESTYLE* <3. Cóż mogłem zrobić? Poszedłem do Niej. Wcisnąłem numer 45 na domofonie. Ciepły, kobiecy głos odpowiedział: proszę. Zapukałem, drzwi były niedomknięte, a w kuchni gwizdek wesoło podrygiwał na czajniku, który jakby zbierał się do startu z kuchennego pasa. Stała zupełnie nago na środku swojego salonu. Zrobiłem krok w jej stronę, ona też krok. 3 błękitne labradory przebiegły przez pokój. Wydało mi się to nieco dziwne. Wyjąłem swój zestaw wlepek. Powiedziałem, że za takie ciało należy jej się medal i delikatnie przykleiłem syrenkę liestyle* na jej piersi. Uśmiechnęła się i dała mi buziaka w policzek. Zapytała czy mam tego więcej, bo strasznie jej się podoba i czy nie mógłbym zostać na dłużej, bo trochę jej się nudzi, a w lodówce ma tyle butelek do opróżnienia, że sama nie da rady.. Woda zaczęła się gotować. Gwizdek piszczał głośniej i głośniej. W mojej głowie też zaczęło gwizdać. Rozejrzałem się. Labradory grały w twistera. Gwizdek piszczał jak zły. Najwyższe możliwe dźwięki leciały wprost do mojego ucha. Właśnie wtedy obudziłem się z uśmiechem na twarzy i wspomnieniem sąsiadki, która tylko istniała w mojej wyobraźni. Wyłaczyłem kuchenkę. Zalałem kawę po turecku i podszedłem do okna. Na 3 piętrze w oknie vis a vis mojego bloku stała kobieta. Trzymała kartkę z napisem PANIE! WEŹ PAN TO WYŁĄCZ!. Wyłączyłem neon i poszedłem spać dalej. Liczę na to, że kiedyś ten sen się spełni <3
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.