Każdy szanujący
się kowboj wie jak usmażyć naleśnika w warunkach polowych. My nie wiemy i
nie znamy też żadnych parszywych zaganiaczy krów, ale znamy Justynę, która lubi
kuchenne rodeo i pokaże Wam przepis na Rulony Rozkoszy.
Zaczynamy od
dokładnego umycia rączek oraz jajek! Salmonella czai się na niewinnie
wyglądających skorupkach i tylko czeka żeby dopaść nasze biedne brzuszki. Jedno
jajko w zupełności wystarczy.
Dosypujemy
szklankę mąki.
Dolewamy też mleczko żeby uzyskać pożądaną biel i gęstość.
Woda gazowana
spulchni ciasto i spowoduje, że naleśnik będzie delikatny i mięciutki jak
kaczuszka. Całośc powinna być rzadsza niż śmietanka, ale gęstsza niż woda.
Zdejmujemy
pierwszą warstwę garderoby żeby zdradzieckie mieszadełka nie wciągnęły
flaneli w wir. Mikser elektryczny pozwoli dokładnie połączyć wszystkie
składniki. Samotni kawalerowie z pewnością ubiją ciasto manualnie.
Odpalamy
kuchenkę i skrapiamy patelnię olejem.
Zawartość miski wlewamy równym strumieniem tak, aby utworzyć pięknego okrągłego naleśnika. Nie może być za gruby, bo po zrolowaniu może nie zmieścić się do buzi.
Bardziej
wyluzowane adeptki sztuki kulinarnej mogą pozwolić sobie na podrzucanie
placka.
W międzyczasie przygotowujemy herbatniczki, które posłużą nam do urozmaicenia zawartości naleśnika. Gnieciemy ciasteczka na wszelkie możliwe sposoby tym, co wpadnie nam w ręce.
Placek po
usmażeniu powinien zostać dokładnie wysmarowany kremem.
Z każdym
kolejnym naleśnikiem robi się coraz goręcej. Żeby nie pochlapać ulubionego
staniczka należy go zdjąć i rzucić za siebie.
Następnie placuszek posypujemy pokruszonymi wcześniej herbatnikami.
Namiętne
formowanie rurki może spowodować dreszcz rozkoszy, który przed Walntynkami
wprowadzi Was w odpowiedni nastrój.
Gotowego naleśnika pałaszujemy jak najszybciej. Prawdziwi koneserzy nie omieszkają wylizać lekko ciepłej patelni!
BON APPETIT i gorących Walentynek!!!
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.